[ Pobierz całość w formacie PDF ]
KEN FOLLETT
IGŁA
(Przełożyła Małgorzata Targowska-Grabińska)
WSTĘP
Na początku 1944 roku wywiad niemiecki zbierał dowody na istnienie potężnej grupy
wojsk w południowo-wschodniej Anglii. Samoloty rozpoznawcze dostarczyły zdjęć baraków,
lotnisk oraz eskadr okrętów wojennych w zatoce Wash. Zauważono generała Georga S.
Pattona, ubranego w swoje charakterystyczne różowe bryczesy, który przechadzał się w
towarzystwie białego buldoga; stwierdzono znacznie intensywniejszą działalność radiową i
częstą wymianę meldunków między oddziałami. Szpiedzy niemieccy przebywający w
Wielkiej Brytanii potwierdzali wszystkie te obserwacje.
Oczywiście nie było żadnej armii. Okręty wojenne zbudowano z gumy i drewna,
wojskowe baraki były tylko makietami; Patton nie miał pod swym dowództwem ani jednego
żołnierza; meldunki nadawane przez radio były bez znaczenia; szpiedzy okazali się
podwójnymi agentami.
Celem tych wszystkich zabiegów było wprowadzenie wroga w błąd, tak żeby zaczął
przygotowania do odparcia inwazji w rejonie Pas de Calais. Lądowanie wojsk alianckich w
Normandii 6 czerwca 1944 roku miałoby wtedy wszelkie atuty zaskoczenia.
Był to dokładnie przemyślany, szaleńczy plan oszukania nieprzyjaciela. Tysiące ludzi
uczestniczyło w jego realizacji. Byłoby cudem, gdyby któryś ze szpiegów Hitlera o nim się
nie dowiedział.
Czy rzeczywiście działali jacyś szpiedzy? Ludzie byli wówczas przekonani o istnieniu
Piątej Kolumny. Po wojnie urósł mit, że MIS wychwyciła wielu agentów jeszcze przed
Bożym Narodzeniem roku 1939. Zdawało się, że pozostało bardzo niewielu szpiegów, gdyż
MIS unieszkodliwiła prawie wszystkich.
Ale wystarczyłby tylko jeden...
Wiemy, że Niemcy zauważyli wszystkie znaki, które mieli zobaczyć we Wschodniej
Anglii. Wiemy również, że podejrzewali podstęp i robili wszystko, aby wykryć prawdę.
Tyle mówi historia i w historycznych książkach żadnych innych faktów nie znalazłem.
Reszta jest fikcją.
A jednak myślę, że podobna historia musiała się zdarzyć...
Camberley, Surrey czerwiec 1977
Niemcy byli prawie zupełnie wyprowadzeni w pole - tylko Hitler miał trafne
przeczucie i chciał umocnić swoje podejrzenie...
A.I.P. Taylor
Historia Anglii 1914-1945
CZĘŚĆ PIERWSZA
Rozdział 1
Była to najchłodniejsza zima w Anglii od czterdziestu pięciu lat. Śnieg odciął wsie od
reszty kraju, a Tamiza zamarzła. Zdarzyło się nawet jednego dnia w styczniu, że pociąg z
Glasgow dotarł do dworca Euston w Londynie z dwudziestoczterogodzinnym opóźnieniem.
Śnieg i zaciemnione ulice sprawiły, że poruszanie się po jezdniach stało się niebezpieczne,
ilość wypadków drogowych zwiększyła się w dwójnasób, a ludzie opowiadali sobie kawały o
tym, że większym ryzykiem jest jazda w nocy Austinem po Piccadilly, niż wyprawa czołgiem
przez Linię Zygfryda.
Z nadejściem wiosny świat jakby się odmienił. Balony zaporowe unosiły się
majestatycznie na błękitnym niebie, żołnierze na urlopie przechadzali się po ulicach Londynu
i flirtowali z dziewczętami w letnich sukienkach.
Miasto nie wyglądało wcale jak stolica kraju, który bierze udział w wojnie.
Oczywiście można było zauważyć pewne oznaki wojny i Henry Faber, jadąc na rowerze z
dworca Waterloo w stronę Highgate, widział je wyraźnie: stosy worków z piaskiem przed
ważnymi urzędami, schrony w podmiejskich ogródkach, propagandowe afisze o ewakuacji i
ostrzeżenia przed powietrznymi nalotami. Faber obserwował wszystkie te znaki - był o wiele
bardziej spostrzegawczy niż przeciętny urzędnik kolejowy. Zobaczył tłumy dzieci w parkach i
zrozumiał, że ewakuacja nie doszła do skutku.
Wiedząc o racjonowaniu benzyny policzył samochody na drodze i obejrzał reklamy
nowych modeli pojazdów. Wiedział, co znaczą tłumy robotników przychodzących do fabryk
na nocną zmianę, podczas gdy parę miesięcy temu były kłopoty ze znalezieniem pracy dla
jednej zmiany.
Przede wszystkim śledził ruch wojska w pobliżu brytyjskich linii kolejowych: cała
dokumentacja przechodziła przez jego biuro i stanowiła źródło cennych informacji. Dzisiaj,
na przykład, otrzymał opieczętowaną porcję formularzy, dzięki którym dowiedział się, że
utworzono nowe Siły Ekspedycyjne. Miał całkowitą pewność, że powołano sto tysięcy
mężczyzn z zamiarem wysłania ich do Finlandii.
Tak, wszędzie były znaki, tylko że coś niepoważnego kryło się w tym wszystkim.
Programy radiowe naśmiewały się z wojennych rozporządzeń, słychać było zbiorowe śpiewy
w schronach przeciwlotniczych, a eleganckie kobiety nosiły maski gazowe w pojemnikach
projektowanych przez wielkich krawców. Mówiło się o “nudnej wojnie”. Było to bardzo
prawdziwe i jednocześnie trywialne, jak film oglądany w kinie. Wszystkie, bez wyjątku,
ostrzeżenia o nalotach okazywały się fałszywym alarmem.
Faber miał na to wszystko swój własny punkt widzenia - no, ale Faber był kimś
zupełnie obcym.
Skierował rower w stronę Archway Road i pochylił się do przodu, by łatwiej móc
pokonać strome wzgórze; jego długie nogi pracowały bez wysiłku niczym tłoki lokomotywy.
Był w świetnej formie jak na swoje trzydzieści dziewięć lat, do których się nie przyznawał.
Ukrywał też wiele innych spraw, czując się bezpieczniej wśród ciągłych kłamstw.
Zaczął się pocić, kiedy wspinał się na wzgórze wiodące do Highgate. Budynek, w
którym mieszkał, był jednym z największych w okolicy i dlatego właśnie zdecydował się tam
zatrzymać. Wiktoriański, ceglany dom stał jako ostatni z sześciu wzniesionych na wzgórzu.
Domy były wysokie, wąskie i ciemne jak myśli ludzi, dla których zostały zbudowane. Każdy
miał trzy piętra i suterenę z wejściem dla służby - w dziewiętnastym wieku angielscy
mieszczanie upierali się przy budowie specjalnego wejścia dla służby, nawet jeśli jej w ogóle
nie mieli. Faber miał cyniczny stosunek do Anglików.
Właścicielem mieszkania pod numerem szóstym był pan Harold Garden z małej spółki
“Garden's Tea and Coffee”, która zbankrutowała w latach wielkiego kryzysu. Ponieważ przez
całe życie pan Garden przestrzegał zasady, że niewypłacalność jest grzechem śmiertelnym,
nie pozostało mu nic innego, jak tylko umrzeć. Posiadłość dostała się w spadku jego żonie,
która była zmuszona wziąć lokatorów. Polubiła swoją nową rolę gospodyni, chociaż etyka
środowiska zmuszała ją do udawania, że jest tym faktem trochę zawstydzona. Faber zajmował
pokój z mansardowym oknem na najwyższym piętrze. Mieszkał tam od poniedziałku do
piątku, weekendy spędzał z matką w Erith, o czym poinformował panią Garden. W
rzeczywistości miał jeszcze jedną gospodynię w Blackheath, dla której nazywał się Baker i
był komiwojażerem firmy produkującej przybory do pisania, spędzającym cały tydzień w
drodze.
Wjechał przez ogród, ścieżką pod wysokimi oknami frontowego pokoju. Wprowadził
rower do szopy i unieruchomił go przy maszynie do strzyżenia trawy - prawo zabraniało
pozostawiania pojazdów nie zabezpieczonych. Ziemniaki w skrzynkach wokół szopy
wypuszczały już kiełki. Ze względu na wojnę pani Garden zmieniła grządki z kwiatami na
ogród warzywny. Faber wszedł do domu, powiesił kapelusz na wieszaku w korytarzu, umył
ręce i pospieszył na kolację.
Trzej pozostali lokatorzy siedzieli już przy stole: pryszczaty chłopiec z Yorkshire,
który bardzo chciał wstąpić do wojska, sprzedawca wyrobów cukierniczych o
przerzedzonych, jasnych włosach i oficer marynarki na emeryturze, z wyraźnie znudzoną
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gama101.xlx.pl