[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ingulstad Frid
Królowe Wikingów 03
Ingerid
Królewski dwór w Oslo, jesień 1069 roku.
Brygida przybyła z królem Olafem Haraldssonem do Norwegii jako jego
nałożnica. Olaf zamierza teraz poślubić Ingerid, duńską królewnę, by dzięku
temu małżeństwu zagwarantować krajowi pokój. Ingerid, przyzwyczajona do
pożądliwych spojrzeń mężczyzn, nie rozumie, dlaczego Olaf się od niej
odwraca. Nieszczęśliwa postanawia zdobyć jego miłość, lecz nic nie wie o
swej groźnej przeciwniczce. Tymczasem Brygida gotowa jest prosić o pomoc
złe moce, byle tylko Ingerid nie urodziła królowi syna z prawego łoża...
Oslofjorden, jesień 1069 roku
Na dziobie duńskiego królewskiego statku stała Ingerid i wpatrywała się w swą nową
ojczyznę. Jęzor lądu wciąż się przybliżał, dostrzegała już maleńki drewniany kościółek i
budynki królewskiego dworu, które opisywał jej ojciec. Przy ujściu rzeki leżały rzędem
wikińskie statki wyciągnięte na brzeg, a z dymników domów w niewielkim miasteczku
unosiły się ku pogodnemu niebu cieniutkie smużki dymu. Zielone wzgórza otaczały fiord i
osadę handlową. Jesień naznaczyła już swymi barwami wielkie korony drzew. To
rzeczywiście piękny kraj, tak jak opowiadał jej ojciec i niektórzy dworzanie.
Ujrzała teraz ludzi gromadzących się przy ujściu rzeki. Ponad wszystkimi innymi
górowała jedna jasna głowa. Serce Ingerid uderzyło mocniej. To musi być Olaf,
mężczyzna, któremu już za kilka dni zostanie poślubiona! Miała okazję widzieć go
zaledwie jeden jedyny raz, lecz natychmiast ogarnęło ją przekonanie, że właśnie tego
mężczyzny pragnie. Sama zadawała sobie pytanie, czy to z uwagi na jego jedwabistą żółtą
czuprynę i łagodne niebieskie spojrzenie, czy też może raczej dlatego, iż był synem
zatwardziałego wroga ojca, Haralda Hardråde. Myśli tej nie zdradziła nikomu, lecz nie
dawało się zaprzeczyć, że norwe-
ski król nie tylko budził jej ciekawość, lecz zainteresowanie nim zaspokajało także jej
pragnienie zemsty na ojcu w chwilach, kiedy jej złość na niego odzywała się najgłośniej.
Ach, ten ojciec ze swą niezaspokojoną żądzą posiadania nowych kobiet! Ojciec i te jego
dzieci na wschodzie i zachodzie! Z całą pewnością Ingerid miała jeszcze więcej
przyrodniego rodzeństwa aniżeli tych czternastu braci, z którymi razem dorastała. Przecież
na dworze w Roskilde o córkach nałożnic nie mówiło się głośno.
Nieszczęsna królowa Ellisiv, zmuszona do małżeństwa z takim rozpustnikiem! Przecież
zaledwie trzy lata temu straciła męża, którego tak mocno kochała, i starszą córkę!
Ale cóż, nic się nie dało na to poradzić. Kobiety nie mogły same wybierać, kogo poślubią.
To ojcowie i bracia decydowali o ich życiu. A o przyszłości królowej Ellisiv postanowił jej
pasierb, Olaf, król Norwegii. I nawet gdyby Olaf był stary i brzydki, Ingerid i tak
musiałaby za niego wyjść. Była jedynie pionkiem w grze, w grze o władzę, prowadzoną
przez mężczyzn. Gwarancją pokoju, zapewniającą, że ojciec i Olaf nie skoczą sobie do
oczu, nie rzucą się na siebie z mieczem i toporem, by walczyć o panowanie nad Norwegią
i Danevelde. Konieczność posiadania takiej samej gwarancji zmuszała królową Ellisiv, by
dzieliła łoże z ojcem Ingerid.
Cóż, jej samej, doprawdy, szczęście sprzyja, ciotka Anna też tak mówiła. Nie dość że Olaf
to piękny mężczyzna, to na dodatek miły i życzliwy, i na pewno nie należy do tych, którzy
w stosunkach z żoną uciekają się do przemocy. Wszystko wskazywało na to, że czeka ją tu,
w Norwegii, dobre życie.
Teraz obok króla dostrzegła kobiecą postać. To musi być królowa Ellisiv. Ingerid nigdy jej
nie spotkała, lecz słyszała o niej od dziecka. Ciotka Anna zdradziła nawet Ingerid, że ojciec
zazdrościł Haraldowi Hardråde jego królowej. Poznali się w Svitjod, wówczas gdy król
Harald wracał do domu z Gardarike ze swą młodą żoną, i podobno ojciec nie mógł od niej
oczu oderwać.
Jakież to do niego podobne! Powiadano, że doszło nawet do tego, iż król Harald wpadł we
wściekłość. Być może to właśnie był początek ich trwającej piętnaście lat wrogości. W tym
okresie ścierali się co lato, lecz żaden z nich nie zdołał pokonać drugiego.
A gdy tylko król Harald zginął, ojciec zaraz przypomniał sobie kobietę, która podobała mu
się w latach jego młodości. Udało mu się nawet nakłonić Olafa, by pozwolił mu ją
poślubić!
Ingerid westchnęła z rezygnacją. Mężczyźni zawsze dostają to, czego chcą.
Cieszyła się na spotkanie z Ellisiv. Jakie to ciekawe, że dorastała na zamku w Kijowie i
była córką wielkiego księcia Jarosława. Na pewno wiele ma do opowiadania o życiu na
dworze w Gardarike. O ile Ingerid rozumiała, bardzo się on różnił od dworu w Roskilde.
Nareszcie statek otarł się o dno. Spuszczono trap i mogli w końcu zejść na ląd.
Ingerid zobaczyła go, gdy tylko dotknęła stopami norweskiej ziemi. Górował nad
wszystkimi innymi, podobnie jak wcześniej jego ojciec, a jedwabiście żółte włosy lśniły
niczym złoto w blasku słońca. Uśmiechał się do niej, szczerym, chłopięcym i niezwykle
czarującym uśmiechem, który sprawił, że ciało Inge-
rid przeszył gorący prąd. Uszczęśliwiona odwzajemniła uśmiech.
Obaj królowie serdecznie się powitali. Nikt by nie odgadł, że duński król przez tyle lat
gorąco nienawidził ojca młodego króla Olafa. W każdym razie nie przeniósł tej wrogości
na syna, i Bogu niech będą za to dzięki, pomyślała Ingerid. Nie znosiła wszystkich tych
walk, do których rzucali się mężczyźni, pragnąc zyskać większą władzę.
W wielkim napięciu spoglądała na kobietę, w której domyślała się królowej Ellisiv,
wdowy po Haraldzie Hardråde. Pomimo iż musiała już mieć sporo ponad czterdzieści lat,
być może nawet zbliżała się do pięćdziesiątki, wciąż była piękna. Włosy miała przyprószo-
ne siwizną, lecz gęste i błyszczące, skórę gładką, a oczy wielkie i ciemne. Największe
jednak wrażenie wywarła na Ingerid jej pełna godności i dostojeństwa postawa, przy czym
królowa nie wydawała się wcale wyniosła, a także jej łagodne, ciepłe spojrzenie. Ta
kobieta poświęciła wszystko w imię miłości i dlatego musiała cierpieć, lecz wszelkie
próby, na jakie wystawiło ją życie, udało jej się przetrwać bez szkody dla jej duszy.
Ingerid z bacznym zainteresowaniem przysłuchiwała się Wszystkim historiom o gorącej
miłości Ellisiv i Haralda, która zaczęła się jeszcze wówczas, gdy królowa mieszkała wraz
ze swymi rodzicami na zamku w Kijowie, o wspaniałym weselu i długiej podróży przez
Gardarike i Morze Wareskie do Norwegii. Bardzo się oburzała, słysząc, że król Harald
wziął drugą królową, aby zapewnić sobie poparcie wpływowych wielmożów z północy
kraju. Sprowadził tę drugą kobietę na królewski dwór i pozwolił jej zasiadać po prawicy,
podczas gdy Ellisiv przypadło miejsce
[ Pobierz całość w formacie PDF ]