[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jeaniene Frost
Jedną nogą
w grobie
Cykl
Nocna Łowczyni
Część 2
Tłumaczenie
Rainee (www.chomikuj.pl/rainee)
1
Mojemu ojcu.
Jesteś i zawsze będziesz
Mym bohaterem.
2
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Czekałam przed wysokim, czteropiętrowym domem w Manhasset, należącym
do pana Liama Flannery. Nie była to wizyta towarzyska, co mógł stwierdzić każ-
dy, kto na mnie spojrzał. Długa kurtka, którą miałam na sobie była rozpięta,
w pełnej krasie ukazując zarówno broń i kaburę przy moim boku, jak i moją od-
znakę FBI. Miałam na sobie luźne spodnie i bluzkę, które miały ukryć dobre dzie-
sięć kilo srebrnej broni przyczepionej do moich ramion i ud.
Zapukałam do drzwi. Po chwili otworzyły się i stanął w nich starszy mężczyzna
w garniturze.
- Agentka specjalna Catrina Arthur - powiedziałam. – Przyszłam do pana Flanne-
ry’ego.
Catrina nie było moim prawdziwym imieniem, jednak takie właśnie widniało na
moim identyfikatorze. Odźwierny uśmiechnął się nieszczerze.
- Zobaczę czy pan Flannery jest w domu. Proszę zaczekać.
Wiedziałam, że Liam Flannery był w środku. Wiedziałam również, że pan Flan-
nery nie był człowiekiem, podobnie jak stojący przede mną mężczyzna. Cóż, ja
też nie mogłam o sobie tego powiedzieć, chociaż byłam tu jedyną, która miała
puls.
Kilka minut później drzwi otworzyły się ponownie.
- Pan Flannery zgodził się z panią zobaczyć.
To był jego pierwszy błąd. Jeśli miałam tu cokolwiek do powiedzenia, będzie to
również jego ostatni.
Moja pierwsza myśl, kiedy tylko weszłam do domu Liama Flannery’ego było:
Wow.
Ręcznie rzeźbione drewno zdobiło wszystkie ściany, podłogę pokrywał
wyglądający na naprawdę drogi marmur, a wszędzie, gdzie tylko spojrzałam,
stały gustownie porozstawiane antyki. Bycie martwym nie znaczy, że trzeba żyć
jak trup.
Poczułam, jak włosy na karku jeżą mi się, kiedy pokój zalała fala mocy. Flannery
nie wiedział, że to odczuwałam, tak samo, jak czułam moc od jego lokaja. Mo-
głam wyglądać tak zwyczajnie, jak każda przeciętna osoba, lecz miałam kilka
asów w rękawie. No i mnóstwo noży, oczywiście.
- Agentko Arthur – odezwał się Flannery. – Z pewnością chodzi pani o moich
pracowników. Składałem już jednak zeznania na policji.
Miał angielski akcent, dziwnie kontrastujący z jego irlandzkim nazwiskiem.
Poczułam dreszcz na kręgosłupie, kiedy go usłyszałam. Angielska intonacja wy-
woływała we mnie wspomnienia.
3
Odwróciłam się. Flannery wyglądał nawet lepiej niż na zdjęciu w aktach. Jego
blade, kryształowe ciało niemal lśniło przy jego beżowej koszuli. Jedno przyznam
wampirom – wszyscy mają cudowną skórę. Oczy Liama były koloru czystego
turkusa, a kasztanowe włosy opadały za kołnierzyk.
Tak, ładniutki był. Prawdopodobnie nie miał żadnego problemu ze zdobywa-
niem pożywienia. Jednak największe wrażenie robiła jego aura. Spływała z niego
łaskoczącymi, przepełnionymi mocą falami. Bez wątpienia był wyższym rangą
wampirem.
- Tak, chodzi o Thomasa Stillwella i Jerome’a Hawthorna. Biuro wdzięczne będzie
za pańską współpracę.
Odpowiedziałam grzecznie i wymijająco, lecz tylko po to, by ocenić ile osób
znajduje się w domu. Wytężyłam słuch, lecz jak na razie nie wyłapałam nikogo
prócz Flannery’ego, lokaja ghula i mnie.
- Oczywiście. Wszystko dla prawa i porządku – powiedział z cieniem rozbawienia
w głosie.
- Wygodnie będzie panu rozmawiać tutaj czy może woli pan przejść do bardziej
prywatnego miejsca? – spytałam, starając się jeszcze bardziej rozejrzeć.
Powolnym krokiem podszedł do mnie.
- Agentko Arthur, skoro chce pani zamienić ze mną słówko na osobności, to pro-
szę mówić mi Liam. I doprawdy mam nadzieję, że porozmawiamy o czymś innym
niż nudni Jerome i Thomas.
Och, jak tylko znajdę się z nim sama, nie zamierzam dużo mówić. Ponieważ był
zamieszany w śmierć swoich pracowników, Flannery wpisał się na moją listę rze-
czy do załatwienia, chociaż nie przyszłam tu, by go aresztować. Przeciętni ludzie
nie wierzyli w wampiry lub ghule, nie było więc mowy o procesie karnym dla tych,
którzy popełniali morderstwa. Nie, zamiast tego była powołana tajna jednostka
Agencji Bezpieczeństwa Narodowego, i w takich przypadkach mój szef, Don,
wysyłał mnie, bym zajęła się sprawą. To prawda, po świecie nieumarłych krążyły
o mnie plotki. Takie, które narodziły się, kiedy już wykonywałam tę robotę. Jed-
nak tylko jeden wampir wiedział, kim naprawdę byłam. Wampir, którego nie
widziałam już ponad cztery lata.
- Liam, nie flirtujesz chyba z agentką federalną, prowadzącą oficjalne śledztwo,
prawda?
- Catrina, niewinny człowiek nie lęka się sygnału radiowozu, kiedykolwiek tylko
rozbrzmi w oddali. Przynajmniej mogę pochwalić federalnych za to, że wysłali do
mnie
ciebie
, tak piękną kobietę. Wyglądasz jakoś znajomo, chociaż nie sądzę,
żebyśmy się wcześniej spotkali.
- Bo nie spotkaliśmy się – odpowiedziałam natychmiast. – Zaufaj mi, zapamięta-
łabym.
Nie chciałam, by zabrzmiało to jak komplement, lecz moje słowa sprawiły, że
roześmiał się cicho w sposób, który był zbyt dwuznaczny, jak na mój gust.
4
- Mogę się o to założyć.
Ty zadowolony z siebie skurwielu
.
Zobaczymy jak długo zachowasz na twarzy ten
uśmieszek.
- Wracając do tematu, Liam. Porozmawiamy tutaj czy gdzieś na osobności?
Westchnął, jakby w poczuciu porażki.
- Skoro upierasz się przy tym, to równie dobrze możemy pomówić w bibliotece.
Chodź ze mną.
Podążyłam za nim przez puste, urządzone z większym przepychem pokoje.
Biblioteka była wspaniała, z setkami nowych i starych ksiąg, a nawet ze zwojami,
pięknie wyeksponowanymi w szklanych gablotach. Jednak to dzieło na ścianie
przyciągnęło moją uwagę
- To wygląda… prymitywnie.
Na pierwszy rzut oka wydawało się zrobione z drewna lub kości słoniowej, lecz
przy bliższym spojrzeniu wyglądało, jakby było z kości. Ludzkich.
- To dzieło aborygeńskie, ma niemal trzy tysiące lat. Dostałem od znajomych
z Australii.
Liam podszedł bliżej, a jego turkusowe oczy zaczęły zmieniać barwę na szma-
ragdową. Rozpoznałam te przebłyski zieleni. Żądza i głód wyglądały u wampira
tak samo. Z powodu obu ich oczy wypełniały się zielonym blaskiem, a z dziąseł
wysuwały się kły. Liam był albo głodny, albo napalony, jednak nie miałam naj-
mniejszego zamiaru zaspokoić żadnego z jego pragnień.
Rozległ się dzwonek mojej komórki.
- Słucham - powiedziałam
- Agentko Arthur, czy wciąż przesłuchuje pani pana Flannery’ego? – zapytał mój
zastępca, Tate.
- Tak. Powinnam skończyć w ciągu trzydziestu minut.
Tłumaczenie: Gdybym nie odezwała się ponownie za pół godziny, Tate i mój
oddział ruszyłby po mnie.
Bez żadnego słowa więcej Tate rozłączył się. Nie cierpiał, kiedy wykonywałam
robotę sama, wielka szkoda dla niego.
W domu Flannery’ego było cicho jak w grobowcu, którym mógł się też stać.
Dużo czasu minęło, odkąd walczyłam z wysokim rangą wampirem.
- Wierzę, że policja przekazała panu, że znalezione ciała Thomasa Stillwella
i Jerome’a Hawthorna zostały w znacznym stopniu pozbawione krwi. Nie było
jednak żadnych widocznych ran, tłumaczących ten stan – powiedziałam, na-
tychmiast nawiązując do tematu.
Liam wzruszył ramionami.
- Czy Biuro ma jakąś teorię na ten temat?
Och, mieliśmy coś więcej niż tylko teorię. Wiedziałam, że Liam z pewnością
zamknął ranki po ugryzieniu na szyjach Thomasa i Jerome’a kroplą własnej krwi,
5
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gama101.xlx.pl