[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Franciszek a Maryja

 

Niejeden z nas może powiedzieć o sobie, tak jak mówiło tylu błogosławionych i świętych: “Wszystko postawiłem na Maryję, i wiem, że się nie zawiodę”. Zobaczmy w jaki sposób, ten chyba jeden z największych świętych Kościoła, którym jest św. Franciszek czcił Matkę Najświętszą. Na czym polegało nabożeństwo św. Franciszka do Niepokalanej Dziewicy, czy moglibyśmy nauczyć się czegoś od Biedaczyny, jak nazywają go niektórzy. W końcu, wydaje się być także interesującym, dostrzec różnice pomiędzy naszą a jego pobożnością Maryjną.

Może zaczynając od tych różnic, trzeba już na samym początku powiedzieć, że w czasie kiedy żył św. Franciszek, to jest w trzynastowiecznej Europie, nikt nie mówił o objawieniach fatimskich, bo takich jeszcze nie było. Stąd też Franciszek nie obchodził pierwszych sobót miesiąca w duchu wynagrodzenia Niepokalanemu Sercu Maryi. Zresztą musimy przyznać, że objawienia Matki Najświętszej w średniowieczu nie były tak częste jak w naszych czasach.

Czy Franciszek odmawiał modlitwę różańcową? Również i na to pytanie odpowiedź jest negatywna. Franciszek nie odmawiał modlitwy różańcowej, a co więcej nie odmawiał nawet modlitwy Zdrowaś Maryjo w takiej formie jak my ją dziś znamy. To dopiero inny franciszkanin, św. Bernard ze Sieny, prawie sto lat po śmierci Biedaczyny, doda do ewangelicznego pozdrowienia, skierowanego do Maryi przez archanioła Gabriela, słowa tak dobrze nam znane: Święta Maryjo Matko Boża módl się za nami grzesznymi teraz i w godzinę śmierci naszej. Amen. W trzynastowiecznej Europie Różaniec nie był jeszcze znany. Dziś chyba nie możemy nawet wyobrazić sobie nabożeństwa do Maryi bez modlitwy różańcowej. Różnic było bardzo wiele, nikt nie czcił np. Niepokalanego Poczęcia Maryi, tajemnica ta zostaje uznana przez Kościół za dogmat dopiero w czasach nowożytnych. Już po tych kilku przykładach widzimy iż w zewnętrznej formie kultu na pewno różni nas bardzo wiele od św. Franciszka.

              Nie możemy też powiedzieć o Biedaczynie z Asyżu, że był tak gorącym czcicielem Maryi jak np. O. Maksymilian Kolbe, kardynał Hlond, czy choćby nasz papież. Franciszek nie był teologiem, czcił Matkę Najświętszą i kochał ją tak jak potrafił, swym gorącym i prostym sercem. Wysławiał Maryję przede wszystkim dlatego, że to Ona przyniosła na świat Jezusa Chrystusa. Zanosił do niej wiele modlitw, Jej prawdziwie ufał. W jednym z życiorysów napisanych niedługo po śmierci świętego czytamy:

 

              Matkę Jezusa darzył niewysłowioną miłością za to, że Pana majestatu uczyniła naszym bratem. Odprawiał dla Niej osobne chwalby, zanosił modlitwy, ofiarowywał uczucia, tak wiele ich i takich, że ludzki język nie zdoła wypowiedzieć. Ale co najbardziej cieszy, ustanowił Ją rzeczniczką zakonu i pod jej skrzydła powierzył swych synów, których miał opuścić, aby ich do końca otaczała opieką i ochraniała.

 

              Miał więc wobec Niej ogromne zaufanie. Jak wyobrażał sobie Maryję, co o Niej mówił, czego uczył na Jej temat braci, którzy przychodzili do zakonu?

              Kiedy przeglądamy jego pisma widać wyraźnie, że Święta Dziewica jest dla Biedaczyny bezpośrednio związana z  dziełem odkupienia, odgrywa Ona szczególną i jedyną rolę, zawsze stoi u boku swego Syna. W jednej z modlitw ułożonych przez siebie, Franciszek wyznając swe credo, stwierdza:

 

              Wszechmogący i Najświętszy Boże, (…), dzięki Ci składamy, że jak stworzyłeś nas przez Syna Twego, tak przez świętą miłość Twoją, którą nas umiłowałeś, sprawiłeś, że On prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek, narodził się z chwalebnej zawsze Dziewicy, błogosławionej, świętej Maryi (Rnb 23,3).

 

              Franciszek w tych słowach, podobnie jak i jemu współcześni, wyznaje, że podstawą czci jaka należy się Matce Bożej, był fakt, iż to właśnie Ona stała się Matką Syna Bożego. Ona przyniosła Go na świat, dlatego należy się Jej podziękowanie i chwała.

Obraz Maryi jaki odnajdujemy w pismach Biedaczyny jest też po części odpowiedzią na błędne opinie teologiczne jakich nie brakowało w trzynastym wieku. Przedstawiciele heretyckiego ruchu Katarów, uważali, że materia, z której zbudowany jest świat, ziemia, czy ciało ludzkie, nie jest niczym dobrym, pochodzi od szatana, a co za tym idzie, Bóg nie mógł przyjąć na siebie naszego ciała, ponieważ, uwłaczałoby to jego godności, Bóg nie mógł stać się człowiekiem, bo ludzkie ciało jest grzeszne, stąd też Chrystus miał tylko ciało pozorne, duchowe. Taki błąd odpierał też przywilej macierzyństwa Maryi, nie była ona Matką Boga, bo Ten tak naprawdę, Bóg nigdy nie stał się człowiekiem.

              Franciszek podczas swych wędrówek po Italii, na pewno niejednokrotnie spotykał tych, którzy głosili te błędne poglądy. W odpowiedzi napisał kiedyś list do wszystkich wierzących, w którym ustosunkowuje się on do tej niewłaściwej teologii, tak pisze:

 

To Słowo Ojca tak godne, tak święte i chwalebne zwiastował najwyższy Ojciec z nieba przez św. Gabriela, swego anioła, mające zstąpić do łona świętej i chwalebnej Dziewicy Maryi, z której to łona przyjęło prawdziwe ciało naszego człowieczeństwa i naszej ułomności. Które, będąc bogate ponad wszystko, zachciało wybrać na świecie ubóstwo wraz z Najświętszą Dziewicą, Matką swoją (2 Lf).

 

              Franciszek więc zgadza się z tym, że ludzkie ciało jest słabe i ułomne, ale właśnie w tym tkwi potęga Bożej miłości, że pomimo kondycji człowieka staje się On jednym z nas.

Jest jeszcze piękna modlitwa Maryjna ułożona przez Franciszka, w której raz jeszcze powraca on do tej samej idei:

 

              Bądź pozdrowiona, Pani, Święta Królowo,

              Święta Boża Rodzicielko, Maryjo,

              która jesteś Dziewicą, (…),

              wybraną przez Najświętszego Ojca z nieba,

              w Tobie były i jest

              wszelka pełnia łaski i wszelkie dobro.

              I teraz Franciszek pozdrawia Ją, tak jak nikt inny w średniowieczu:

              Bądź pozdrowiona, Pałacu Jego,

              Bądź pozdrowiona, Przybytku Jego,

              Bądź pozdrowiona, Domu Jego,

              Bądź pozdrowiona, Szato Jego,

              Bądź pozdrowiona, Służebnico Jego,

              Bądź pozdrowiona, Matko Jego.

 

              Raz jeszcze, tym razem w formie pięknej poezji, została powtórzona ta sama myśl. Maryja wybrana przez Ojca, Matka Jezusa Chrystusa, konsekrowana przez Ducha Świętego, staje się mieszkaniem Boga, w jej łonie jak w pałacu obrał sobie mieszkanie Pan wszelkiego stworzenia. Rzeczywistość zamieszkania Boga w Maryi została oddana za pośrednictwem trzech pierwszych obrazów: Bądź pozdrowiona Pałacu, Przybytku, Domu Jego. Następne trzy obrazy zwracają naszą myśl na osobę Maryi, jest ona szatą, służebnicą i matką. Kolejność tych wezwań nie jest przypadkowa. Maryja zostaje stworzona przez Boga, ubrana w odzienie ciała, i zanim została matką, zdeklarowała się być służebnicą Najwyższego.

              Franciszek to poeta, prawdziwy Włoch o gorącej krwi, który często dla wyrażenia pewnych prawd używał specjalnych, często nietypowych środków wyrazu. Tak też było jeśli chodzi o Maryję. Kreatywność Franciszka na tym polu wyraziła się w tym, że ani razu, uwielbiając Maryję, czy wzywając Jej imienia, nie użył tego samego tytułu. Nie liczyłem i nie wiem ile jest tych tytułów, użytych przez Franciszka, ale rzeczywiście każdy z nich jest inny, jakby Franciszek chciał w ten sposób oddać to co tak naprawdę niemożliwe jest do wyrażenia za pomocą ubogiego naszego języka. Dla przykładu wymienię choćby niektóre z tych tytułów:

-              Dziewica, Święta Maryja

-              Córka i Służebnica Najwyższego Króla

-              Oblubienica Ducha Świętego

-              Matka najświętszego Pana naszego Jezusa Chrystusa

 

-              Pani Święta, Królowa

-              Święta Boża rodzicielka

-              Dziewica uczyniona Kościołem

-              chwalebna Dziewica Maryja

Każdy tytuł, każde wezwanie, oddaje jakby inny aspekt Jej tajemnicy.

Nie wolno nam zapomnieć o tym, że przecież jeden z pierwszych kościołów odbudownych przez niego był pod wezwaniem Matki Bożej Anielskiej. Stał się on potem kolebką zakonu. Tomasz z Celano tak pisze:

 

To miejsce święty ukochał przed wszystkimi innymi, braciom nakazał, by je mieli we szczególnej czci, chciał, żeby zawsze je strzeżono jako zwierciadło zakonności w pokorze i ubóstwie. Miejsce to zwało się Matką Boży Anielską. Szczęsny Ojciec mawiał, że zostało mu objawione, iż Matka Boża właśnie ten kościół kocha szczególną miłością, dlatego święty kochał go bardziej niż inne (2 Cel 18).

 

Franciszek nie tylko mówił o Maryi, ale głęboko przeżywał to wszystko, co wydarzyło się w ciągu Jej życia. Pisze Tomasz z Celano:

 

Ze łzami wspominał nędzę, jaka w dzień narodzenia Syna Bożego, otaczała biedniutką Dziewicę Maryję. Pewnego dnia, kiedy siedział przy obiedzie, jeden z braci wspomniał o ubóstwie błogosławionej Dziewicy i napomknął o niedostatku Chrystusa, Jej Syna. Franciszek natychmiast zerwał się od stołu, wybuchnął bolesnym szlochem i zalany łzami resztę swego chleba zjadł na gołej ziemi (1 Cel 199).

 

 

 

 

Na czym polegało nabożeństwo św. Franciszka do Niepokalanej Dziewicy

 

zaczynając od tych różnic

w trzynastowiecznej Europie,

-          nikt nie mówił o objawieniach fatimskich, bo takich jeszcze nie było à

-          Franciszek nie obchodził pierwszych sobót miesiąca w duchu wynagrodzenia Niepokalanemu Sercu Maryi.

-          Zresztą musimy przyznać, że objawienia Matki Najświętszej w średniowieczu nie były tak częste jak w naszych czasach.

-          Franciszek nie odmawiał modlitwy różańcowej

-          a co więcej nie odmawiał nawet modlitwy Zdrowaś Maryjo w takiej formie jak my ją dziś znamy. To dopiero inny franciszkanin, św. Bernard ze Sieny, prawie sto lat po śmierci Biedaczyny, doda do ewangelicznego pozdrowienia, skierowanego do Maryi przez archanioła Gabriela, słowa tak dobrze nam znane: Święta Maryjo Matko Boża módl się za nami grzesznymi teraz i w godzinę śmierci naszej. Amen.

-          W trzynastowiecznej Europie Różaniec nie był jeszcze znany

-          nikt nie czcił np. Niepokalanego Poczęcia Maryi, tajemnica ta zostaje uznana przez Kościół za dogmat dopiero w czasach nowożytnych.

-          Już po tych kilku przykładach widzimy iż w zewnętrznej formie kultu na pewno różni nas bardzo wiele od św. Franciszka.

-          nie był tak gorącym czcicielem Maryi jak np. O. Maksymilian Kolbe, kardynał Hlond, czy choćby Jan Paweł II  à  nie był teologiem

 

Dlaczego ją czcił:

-          bo Ona przyniosła na świat Jezusa Chrystusa

-          zanosił do niej wiele modlitw, Jej prawdziwie ufał. W jednym z życiorysów napisanych niedługo po śmierci świętego czytamy:

 

              Matkę Jezusa darzył niewysłowioną miłością za to, że Pana majestatu uczyniła naszym bratem. Odprawiał dla Niej osobne chwalby, zanosił modlitwy, ofiarowywał uczucia, tak wiele ich i takich, że ludzki język nie zdoła wypowiedzieć. Ale co najbardziej cieszy, ustanowił Ją rzeczniczką zakonu i pod jej skrzydła powierzył swych synów, których miał opuścić, aby ich do końca otaczała opieką i ochraniała.

 

-         Ona przyniosła Jezusa na świat,

dlatego należy się Jej podziękowanie i chwała.

-          ta idea:              contra Katarzy

 

Bądź pozdrowiona, Pani, Święta Królowo,

              Święta Boża Rodzicielko, Maryjo,

              która jesteś Dziewicą, (…),

              wybraną przez Najświętszego Ojca z nieba,

              w Tobie były i jest

              wszelka pełnia łaski i wszelkie dobro.

             

I teraz Franciszek pozdrawia Ją, tak jak nikt inny w średniowieczu:

Franek à prawdziwy Włoch - uczucia

              Bądź pozdrowiona, Pałacu Jego,

              Bądź pozdrowiona, Przybytku Jego,

              Bądź pozdrowiona, Domu Jego,

              Bądź pozdrowiona, Szato Jego,

              Bądź pozdrowiona, Służebnico Jego,

              Bądź pozdrowiona, Matko Jego.

 

 

... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gama101.xlx.pl