[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Kornel MakuszyńskiFrazesPoeta jeden, z łaski bożej i z łaski, mamy, która zapłaciła druk ksišżki,otrzymał list. Napisano w nim:- Panie!Zdziwi się Pan zapewne, dostawszy garć tych słów cichych, które uklękły w tejchwili przed Panem i proszš. Proszš: jak dzieci tylko prosie umiejš, by się Panzjawił u mnie po to tylko, bym mogła ujrzeć Pana i Twoje oczy. Mam gdzie wgłębi serca kšcik, w którym rymy Pana dniem i nocš dwięczš jak srebrne,japońskie dzwonki. Kwitnš słowa Pana zawsze wiosna, a w zimie krwiš własna jeogrzewam...- Och! la! la! - pomylał poeta....Niech Pan nie pyta mnie o nic. Powiem Panu tylko, że kocham poetów i kwiaty.Czy Pana kocham? Nie powiedziałam tego, lecz w tej chwili czuję, że mnierumieniec musnšł, jakby mnie musnęło po twarzy zachodzšce słonce...- No, no! - pomylał poeta....Więc Pan przyjdzie? Pan musi przyjć. Może to, co robię, jest szaleństwemlecz niech pochwalone będš szaleństwa. Mój, mój poeto! Czekam Pana, jak sięczeka wschodu słońca...W tym miejscu poeta poprawił krawat....Czeka Pana mój umiech (umiechh to jest pół pocałunku. powiedział ktopięknie!) i Pęk chryzantem ów. które z tęsknotš przechyliły korony w stronędrzwi i czekajš wraz ze mnš...Pan przyjdzie...- Naturellement! - pomylał poeta całkiem słusznie, odprasował spodnie iposzedł.A piękna pani męczyła tymczasem głowę nad formš powitania. Inaczej się mówi dooficerów, a inaczej do poetów. Prosta rzecz. I zdaje się wymyliła.Wszedł poeta, stanšł przy drzwiach i zgišł się w ukłonie.Ona udawała dotšd, że czyta, rzuciła tedy ksišżkę na podłogę, oparła się o foteli widocznie się zakłopotała.A potem rzekła:- Proszę mi przebaczyć... Chciałam Pana przywitać banalnym, wymylonymfrazesem... Ujrzawszy pana zapomniałam go...A ta cała przemowa była właciwie tym zapamiętanym frazesem.Bowiem kobieta to jest najlepszy reżyser. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gama101.xlx.pl