[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wyższa Szkoła Pedagogiczna

w Częstochowie

wydział filologiczno-historyczny

 

Marek Biesiada

Historia

II rok I grupa

2000/2001

 

 

Francja Henryka IV

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Marek Biesiada

Historia

II rok I grupa

2000/2001

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

J. BASZKIEWICZ, Henryk IV Wielki.

 

I. KSIĄŻĘ BEARNU

 

Henrykowi IV jako królowi Francji przypadło 21 lat panowania. Odmienność jego losów od historii władców, którzy byli przed nim i po nim, polega przede wszystkim na tym, że nie przygotowano go wcale do roli władcy Francji. Był po mieczu bardzo dalekim krewnym panujących wówczas królów, a wedle regulującego sukcesję  tronu "prawa salickiego" tylko pokrewieństwo w linii męskiej mogło się liczyć. Dość powiedzieć, że z bezpośrednim poprzednikiem, Henrykiem III Walezym, łączył go po mieczu zaledwie dwudziesty pierwszy stopień pokrewieństwa! Owszem, w dzieciństwie kilka lat na królewskim dworze, gdzie starano się go uformować na dworsko-katolicką modłę. Wszelako jego młode lata kształtowało mocno rodzinne środowisko dalekiej pirenejskiej prowincji, środowisko "dzikie" i "rustykalne", jak powiadali paryscy wytwornisie. Od wczesnej młodości musiał też stawiać czoło ciężkim przeciwnościom losu. Wszystko to kształtowało jego osobowość. "Gdyby ów Pan urodził się dziedzicem korony i władał w spokoju, zapewne nie stałby się wielkim królem" - pisał inteligentny obserwator, Tallemant des Reaux. Urodził się on już po śmierci Henryka IV, lecz postrzegał siłę kultowej pamięci o "wielkim królu".

 

Henryk II porzucił swą pirenejską ojczyznę dla korony francuskiej - i było to rozstanie definitywne.

 

Bohater tej opowieści jest postacią fascynującą i jako monarcha, i jako człowiek. Nawet na tle swojego, nader wybitnego pokolenia - Francuzów urodzonych około połowy XVI wieku - Henryk IV wyróżniał się dobitnie. Nie grzeszył skromnością i był doskonale świadomy swego nieprzeciętnego formatu. Kilka godzin przed śmiercią podobno tak prawił otoczeniu: "Nie znacie mnie teraz jeszcze, ale któregoś dnia umrę; gdy mnie już stracicie, zrozumiecie, ile byłem wart i jaka była różnica pomiędzy mną i resztą ludzi".

 

Można od razu powiedzieć, na czym ta różnica polegała. W owym żałosnym okresie dziejów Francji, okresie niszczących i głupich wojen religijnych, gdy ludzie masowo dawali dowody fanatyzmu, okrucieństwa, straceńczej agresywności, przesądu i strachu - Henryk IV wyróżniał ludzi i spraw, umiarem, humanistyczną wrażliwością. Oczywiście, dzielił z wieloma ludźmi swej sfery i swej epoki różne wspólne cechy: żywą inteligencję, wyobraźnię, odwagę, zamiłowanie - często naganne - do rozkoszy życia. Nie miał w nadmiarze ani bezinteresownej szczodrości, ani wdzięczności, grzeszył niekiedy obłudą i cynizmem. Ale i w tym, co było u niego pospolite, zachowywał zwykle własny  ton, wyróżniający go z tła.

 

Od blisko czterystu lat postać fundatora dynastii Bourbonów, która odegrała tak wielką rolę, i nie tylko we Francji, przyciąga uwagę biografów. Jego życie to prawdziwa kopalnia anegdot dramatycznych i uciesznych, patetycznych i rubasznych. Często nieprawdziwych. Nie trzeba rezygnować z tego skarbczyka barwnych historyjek. Ale niechże nie przesłaniają nam one wielkiej, prawdziwej historii. Henryk IV - wraz ze świetnie dobranymi pomocnikami - zdołał przecież wydobyć Francję z przepaści, w jaką wepchnęły ją wojny religijne. Trudno dzisiaj pojąć, czemu ludzcy i grzeczni Francuzi przez blisko czterdzieści lat wyrzynali się w paroksyzmie domowych konfliktów, przy których dalibóg blednie krótka faza terroru w latach Wielkiej Rewolucji. Ówczesny kryzys moralny, polityczny, ekonomiczny był tak głęboki, że dokonane pod rządami Henryka IV zaleczenie ran i uspokojenie społecznych konwulsji wydawać się może czymś niemal cudownym. Wszelako Henryk IV nie był przecież cudotwórcą; jak wszyscy królowie Francji od XI wieku przypisywał sobie jedynie cudowną moc leczenia skrofułów...[s. 5-6]

 

ZŁOTA LEGENDA

 

Być może miał jednak racje Roland Mousnier twierdząc, że dbały o swój image Henryk IV dał się zamordować we właściwym momencie... Szanse absolutyzmu z ludzką twarzą nie były przecież wielkie. Nawet w najlepszych pokojowych latach rządów Henryka IV Francuzi sarkali na presję podatkową, ścieśnianie samorządu miast, pomniejszanie roli zgromadzeń stanowych (stanów prowincjonalnych, zgromadzeń kleru), weryfikacje przywilejów - a więc na klasyczne metody budowania systemu absolutnej władzy. Dobroduszny styl bycia Henryka IV i liberalny klimat, umożliwiający krytykowanie władzy, łagodziły bez wątpienia owe napięcia. Czy działałyby uśmierzająco również w nowej wojennej sytuacji?

 

Wiadomo, jakie kolosalne koszty społeczne przyniosło wejście Francji do wojny Europejskiej w roku 1635, decyzją Ludwika XIII i kardynała Richelieu. Okazało się wówczas, że znaczenie łatwiej rozpocząć wojnę z Habsburgami, niż ją zakończyć. Cóż by więc było, gdyby decyzje Henryka IV uwikłały Francję w tej wojnę ćwierć wieku wcześniej? Jakie byłyby militarne rezultaty tego przedsięwzięcia, jakich wyrzeczeń wymagałyby ono od Francuzów, jak "stwardniałby" w rezultacie opór społeczny - i, w konsekwencji, jak zaostrzyłby się reżim absolutny? Czy byłoby wówczas możliwe utrzymanie złotej legendy dobrego króla Henryka? Richelieu odchodził z tego świata przeklinany - i właśnie na tle jego despotyzmu, na tle wyrzeczeń, jakich żądał od Francuzów, łatwiej było malować jasnymi barwami obraz czasów Henryka IV. To prawdziwa idylla odzyskanego pokoju, bezpiecznej pracy rolnika, rozkwitu handlu, wspaniałych budowli, powszechnego błogostanu... Paradoksalnie, nieszczęsny Ravaillac także przyczynił się do budowania legendy Henryka IV. Jego zbrodnia obudziła w opinii społecznej silne emocje: żal, współczucie, oburzenie na królobójcę, poczucie utraconego bezpieczeństwa. Musiało to sprzyjać zacieraniu się w ludzkiej pamięci krytycznych ocen przerwanego tak brutalnie panowania. Skorzystał z tego i następca Henryka IV. Dwu królów Francji, w odstępie dwudziestu lat, zginęło od ciosów sztyletu: czyż nie należy stąd wyciągnąć wniosku, że władza monarsza wymaga dalszego wzmocnienia, a wrogów takiego przyrostu władzy należy zmusić do milczenia i posłuszeństwa?

 

Wizerunek Henryka IV zmienia się więc po jego dramatycznym odejściu. W mniejszym stopniu jest on teraz galijskim Herkulesem czy nowym imperatorem Augustem. Nie ma cech istoty boskiej, tracąc propagandową wartość pompatyczne porównania z Marsem i Jupiterem. Na pierwszym planie są dwa motywy: król-dobroczyńca i król-męczennik. Zginął on pro lege et grege, za prawo niosące ład społeczny i za swój lud, dla którego był dobrym pasterzem.

 

Historiografowie, którym powierzył swą sławę, nie zawiedli go: wnet pojawiły się wibrujące pochwałami i podziwem biografie takich autorów, jak Legrain, Mathieu, Dupleix, nieco później swietny Hardouin de Perefixe. Także liczni przyjaciele, współpracownicy, towarzysze broni, nawet zwykli obserwatorzy jego czasów dokładali chętnie po cegiełce do gmachu sławy Henryka IV.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gama101.xlx.pl