[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Andrea FredianiNiezwyciężonyTłumaczenie: Luiza WyganowskaICezar nie żyje. Wiadomość, jaką przekazał Lucjusz Pinariusz,wprowadzony przed chwilą przez niewolnika, przeszyła lodowatymchłodem jego kuzynkę Oktawię. Kobieta wypuściła z rąk małą KlaudięMarcellę. Dziewczynka upadła na ziemię, a z ust matki wydobył się takokropny krzyk, że bez trudu zdołał zagłuszyć płacz dziecka.Na szczęście Oktawia, drobna i niewielkiego wzrostu, poczuwszydrżenie kolan, wcześniej się schyliła, więc córeczka upadła z niewielkiejwysokości. Płakała bardziej ze strachu niż z bólu, jednak matka byłaprzerażona. Pochyliła się i ostrożnie wzięła ją na ręce. Wtedy podbiegłado niej z pomocą oddana służka Etain.Kiedy Oktawia zrozumiała, że Marcelli nic się nie stało, podała jąswej pomocnicy i ponownie spojrzała na kuzyna. W jej oczach kipiałgniew.— Twoje żarty są w złym guście. Wiesz dobrze, jak łatwo mniewystraszyć.— Chciałbym, żeby to był żart, droga kuzynko — odpowiedziałwyraźnie zmieszany Pinariusz. Był starszy od niej o parę dobrych lat,a jednak sprawiał wrażenie młodszego, choć to raczejdwudziestopięcioletnia Oktawia wyglądała poważniej niż jej rówieśnice.Powtórzył, sylabizując niemal każde słowo:— Juliusz Cezar, nasz kuzyn, dyktator, został zamordowany przedgodziną, może niecałą, w Kurii Pompejusza podczas obrad senatu. Czynie słyszysz krzyków na drodze?Ponownie ugięły się pod nią nogi. Poczuła, że musi usiąść.Chwyciła krzesło za podłokietnik, przyciągnęła je do siebie i oparła sięna nim, nie odrywając wzroku od kuzyna. Zaczęła przysłuchiwać sięodgłosom dobiegającym spod jej domu na Awentynie. Istotnie, to byłykrzyki.— Kto? Kto go zabił?! — zapytała przerażona.— Musiałbym wymienić cały szereg imion. Należących doważnych osób. Do senatorów. Z pewnością było ich wielu. Pozostali sięprzyglądali.— Wymień jakieś!— Nie mam śmiałości. To wszystko wydaje mi się takniewiarygodne, że wciąż nie mogę pojąć, iż mogli to być oni. Nie chcęwysuwać niesprawiedliwych oskarżeń wobec ludzi, którym po wojniedomowej Cezar wybaczył, których nagrodził i wyniósł na najwyższestanowiska w państwie. — Pinariusz wydawał się zmieszany.Oktawia się zawahała. Rzeczywistość wciąż do niej nie docierała,chociaż krzyki na zewnątrz wzmagały się, niczym na potwierdzenie, żestało się coś bardzo ważnego.— Może nie umarł. W takich sytuacjach plotki roznoszą się szybkoi z ust do ust przybierają na sile — usiłowała sobie tłumaczyć. — Możeto tylko nieudany zamach…Zmartwiony Pinariusz potrząsnął przecząco głową.— Wielu ugodziło go mieczem, kuzynko. To jedyne, czegomożemy być pewni. Mówi się, że jego zwłoki leżą w kałuży krwi,porzucone w atrium Kurii, u stóp posągu Pompejusza Wielkiego. Jeśli toprawda, nie ma szans, by przeżył. Teraz musimy się skupić na tym, jakiemy mamy szanse… na przeżycie.— Co chcesz przez to powiedzieć? — wyszeptała.Wtem rozległ się łomot, który zatrząsł murami.— Śmierć zwolennikom tyrana! Śmierć jego krewnym!Dobiegające z zewnątrz złowrogie groźby sprawiły, że kobietaznowu zadrżała. Instynktownie wyciągnęła ręce w kierunku Etain, dającjej do zrozumienia, że chce z powrotem dziewczynkę, która nieprzestawała płakać.— Czy słyszysz ich? Myślisz, że mieliby odwagę wyjść na ulice,gdyby Cezar był żywy? — powiedział Pinariusz. — Teraz wszyscyprzeciwni jego władzy, którzy wcześniej nie śmieli się zbuntowaćw obawie przed represjami, dadzą upust swojemu niezadowoleniu.A jeśli jest prawdą, że zabili go najbliżsi współpracownicy, nie pozostałnikt, kto mógłby wstawić się za jego rodziną.Nikt.To w nas w pierwszejkolejności uderzą ci tchórze, których Cezar trzymał na powrozie swojejwładzy. Musimy uciekać.— Moja matka… — wymamrotała Oktawia, niezdolna dodziałania. Taka reakcja była u niej częsta.— Kwintus Pediusz udał się do Atii. Był świadkiem mordu, razemz senatorami. Wysłał niewolnika, aby mnie ostrzec. Ja postanowiłemuprzedzić cię osobiście. Wiedziałem, że nie uwierzysz niewolnikowi.Wraz z żoną Cezara stanowiliśmy jego najbliższą rodzinę. Jesteśmy więcnajbardziej narażeni, przynajmniej dopóki sytuacja polityczna się niewyklaruje. Ryzykujemy bardziej niż inni. Na szczęście twój bratprzebywa w Ilirii, więc nie dotrą do niego.Oktawia chciała się podnieść z krzesła, na które wcześniej ciężkoopadła. Chciała biec i mobilizować niewolników, kazać szykowaćpowóz, jechać przynajmniej do rodzinnejwilli w Velletri, aby zapewnićsobie minimum bezpieczeństwa. Trzymały ją jednak niewidzialne więzy.Kobietę dopadła dobrze jej znana niemoc, która naznaczyła całe jejdotychczasowe istnienie. Jej natura popychała ją ku rozwiązaniu, którezawsze zwykła wybierać: czekać na działanie innych.— Mój mąż nie pozwoli, aby cokolwiek złego nam się stało. —Ostatecznie tylko tyle zdołała powiedzieć swemu kuzynowi.— Jesteś tego pewna? — spytał Pinariusz. — Marek KlaudiuszMarcellus z pewnością był dzisiaj w senacie, a nigdy nie należał dozwolenników Cezara. W czasie wojen domowych został ułaskawionyprzez dyktatora i być może nie jest jednym z morderców, niemniejnależy z pewnością do tych, którzy nie kryją teraz zadowolenia.Dowodem jest choćby to, że nie wrócił jeszcze do domu. Czyż niepowinien martwić się o swą rodzinę bardziej niż o cokolwiek innego?— Sugerujesz, że przyłączył się do wściekłego tłumu?— Oczywiście, że nie. Ale nawet jeśli nie bierze w tym udziału,może nie być w stanie zareagować, jeśli zwrócą się przeciwko nam. Niemożemy być teraz niczego pewni. Cezar był dla Rzymu wszystkimi każdy Rzymianin, nawet najznamienitszy, mógł żyć jedynie w jegocieniu. Dzisiaj dla wszystkich otworzyła się droga do władzy.— Jak sądzisz, co się będzie działo?Pinariusz odezwał się po chwili wahania.— Nikt nie może tego przewidzieć. Najpierw musimy odkryć, ktonaprawdę uczestniczył w spisku, a także na jakie wsparcie konspiratorzymogą liczyć wśród narodu i w senacie. Krążą pogłoski, jakoby chełpilisię, że dokonali tego,by przywrócić pełnię władzy republikańskiej, ale
[ Pobierz całość w formacie PDF ]