[ Pobierz całość w formacie PDF ]
A
SHLEY
A
NNE
SHLEY
A
NNE
F
RANCUSKI
RANCUSKI
SZPIEG
SZPIEG
Rozdział pierwszy
1815 rok
Wiosną każdego roku w Londynie organizowano eleganckie
bale i przyjęcia, na których bawiła się śmietanka towarzyska całego
kraju. Tych kilka przyprawiających o zawrót głowy i szalenie
kosztownych tygodni określano mianem sezonu i każda dobrze
urodzona panna marzyła, aby przynajmniej raz w życiu wziąć w nim
udział. Jak ćmy do świecy, tak panny ciągnęły do Londynu, aby dać
się porwać szalonemu wirowi zabawy i otrzeć się o wielki świat.
Koszty, jakie rodziny ponosiły, aby córka mogła spędzić sezon w
Londynie, były rujnujące, liczono jednak, że zwrócą się z nawiązką,
gdy panna znajdzie odpowiednią partię i korzystnie wyjdzie za mąż.
Verity bez zainteresowania patrzyła na przesuwające się za
oknem powozu pola i lasy Kentu i zastanawiała się, po co właściwie
jedzie do stolicy? Wcale nie marzyła o wielkoświatowym życiu i
absolutnie nie miała zamiaru wychodzić za mąż za kogoś z wyższych
sfer. Wzdragała się na samą myśl, że miałaby zostać posłuszną żoną
jakiegoś dobrze urodzonego dżentelmena i bez szemrania spełniać
jego polecenia. A skoro nie szuka męża, to czemu dała się namówić,
by przyjechać do Londynu na sezon?
Odwróciła wzrok od okna i z kpiącym uśmieszkiem popatrzyła
na wygodnie usadowioną w przeciwległym kącie powozu Clarę
Billington. Lady Billington drzemała. Była to pełna gracji, dość
pulchna dama w średnim wieku. Sprawiała wrażenie powolnej i
dobrotliwej, ale ci, którzy ją znali, wiedzieli, że w rzeczywistości jest
bardzo inteligentna i ma zdolności, których pozazdrościłby jej
niejeden strateg.
Powóz, którym jechały, był dobrze resorowany, ale kiedy nagle
szarpnął, lady Clara obudziła się.
O niebiosa! Te drogi są coraz gorsze! - zawołała i uniosła białą
pulchną dłoń, by poprawić przekrzywiony czepek, uszyty zgodnie z
najnowszą modą. - Przypomnij mi, abym porozmawiała o tym z moim
bratem, Charlesem, dobrze? Nie można tego tak zostawić, ktoś musi
coś z tym zrobić.
Lady Billington zaczęła poprawiać swoją podróżną suknię
uszytą z krepy w kolorze kasztanów. Kiedy wreszcie wszystkie fałdy
zostały na powrót starannie ułożone, zerknęła na bratanicę, której
piękne oczy patrzyły na nią poważnie, jakby ich właścicielka właśnie
coś w skupieniu rozważała.
- O co chodzi, kochanie? Dlaczego patrzysz na mnie, jakbym
była kimś całkiem obcym? - zapytała lady Billington, czując się trochę
nieswojo pod tym spojrzeniem.
- Naprawdę tak patrzyłam? - Verity uśmiechnęła się, ale jej
uśmiech był równie chłodny jak wyraz oczu. - Szczerze mówiąc,
zaczęłam się zastanawiać, czy ja ciebie w ogóle znam, ciociu Claro.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że zawsze chciałaś, abym przyjechała
do Londynu na sezon, i od kiedy opuściłam mury szkoły, robiłaś
wszystko, żeby mnie do tego nakłonić. Przyznaję, jestem pełna
podziwu, że w końcu ci się to udało!
Na twarzy lady Billington pojawił się ciepły, nieco roztargniony
uśmiech. Potem bez słowa odwróciła głowę i z zainteresowaniem
zaczęła wyglądać przez okno powozu.
Prawdę mówiąc, jej bystra i przenikliwa bratanica miała rację
tylko częściowo.
Los nie obdarzył lady Billington własnymi dziećmi.
Interesowała się więc potomstwem swojego rodzeństwa, a Verity
bardzo szybko stała się jej ulubienicą. Ojciec Verity umarł w bardzo
młodym wieku i niemal od chwili jego śmierci lady Billington
marzyła, aby zaopiekować się bratanicą i choć raz przywieźć ją do
stolicy na sezon. Ale po śmierci męża matka Verity sprzedała dom w
Hampshire i wróciła do rodzinnego Yorkshire. Jej starszy brat, Lucius
Redmond, był kawalerem, zamieszkała więc razem z nim i zajęła się
prowadzeniem mu domu. Lady Billington podtrzymywała kontakt z
bratową i z bratanicą. Często z nimi korespondowała i odwiedzała je
przynajmniej raz w roku.
Niestety matka Verity także niespodziewanie szybko zmarła,
opiekę nad córką powierzywszy swemu bratu. Lady Billington
poczuła się tym trochę urażona. Ale ponieważ pan Redmond jako
kawaler nie miał pojęcia o wychowywaniu, zwłaszcza dziewczynki,
chętnie słuchał jej rad, miała więc bardzo duży wpływ na jego
postępowanie wobec siostrzenicy. Lady Billington wiedziała, że
kochająca matka nie umiała córce niczego odmówić i pozwalając jej
na wszystko, doprowadziła do tego, że Verity zachowywała się raczej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gama101.xlx.pl