[ Pobierz całość w formacie PDF ]
French Nicci
Czerwony pokój
Kit Quinn jest młodą kobietą, która porusza się po niebezpiecznym
terytorium: po miejscach zbrodni, mieszkaniach podejrzanych
kryminalistów, szpitalach dla psychicznie chorych przestępców.
Taką ma pracę.
Ciężko ranna wskutek brutalnej napaści, musi po jakimś czasie
wrócić do miejsc, które wciąż budzą w niej ogromny lęk. Policja
prosi ją o współpracę w śledztwie dotyczącym nieskomplikowanego z
pozoru morderstwa. Bezdomna dziewczyna zostaje znaleziona
martwa nad londyńskim kanałem. Głównym podejrzanym jest
młody mężczyzna - ten sam, który w ataku furii rzucił się niegdyś na
Kit. Okazuje się jednak, że sprawa wcale nie jest prosta.
Kit nie zgadza się na grę pozorów i wbrew policji, tłumiąc wciąż w
niej żywy strach, odkrywa nowe tropy, nowe ofiary, kolejnych
podejrzanych...
Strzeż się pięknej pogody. W słoneczny dzień spotyka cię nagle coś
złego. Może dlatego, że kiedy czujesz się szczęśliwy, stajesz się
nieostrożny. Wystrzegaj się planów. Koncentrujesz się na nich i w tej
samej chwili zdarza się coś, co znajduje się poza twoim polem widzenia.
Któregoś razu pomagałam mojemu profesorowi w badaniach naukowych
nad nieszczęśliwymi wypadkami. Nasza grupa przeprowadzała rozmowy
z ludźmi, którzy zostali przejechani, wciągnięci w tryby maszyn,
wyrzuceni w chwili zderzenia z samochodu. Przeżyli pożary, stoezyli się
ze schodów, spadli z drabiny. Przerwały się sznury, pękły liny, podłoga
się pod nimi zawaliła, usunęły się ściany, sufit spadł im na głowę. Nie ma
na świecie takiej rzeczy, która by nie obróciła się przeciwko tobie. Jeśli
nie walnie cię w czaszkę, to stanie się śliska jak lód pod stopami. Albo
głęboko cię zrani, albo przypadkiem ją połkniesz, albo będziesz chciał się
jej uchwycić. A kiedy przedmioty dostają się w ręce istot ludzkich, to
dopiero zaczyna się piekło.
Z tymi badaniami mieliśmy od początku mnóstwo problemów. Kluczowe
ofiary nieszczęśliwych wypadków były dla nas niedostępne, ponieważ
postradały w nich życie. Czy miałyby coś nowego do przekazania? W
chwili, gdy platforma usuwa się spod nóg czyścicieli okien, a oni sami,
spadając
z wysokości dwudziestego piętra, ciągle ściskając w rękach mokre gąbki,
czy myślą o czymkolwiek prócz: „O, kur..."? Co do innych, znajdowali
się w tym gronie ludzie, którzy w chwili wypadku byli zmęczeni, radośni,
przybici depresją, pijani jak bela, znarkotyzowani, niezdarni,
nieprzeszkoleni, rozkoja-rzeni. Stali się ofiarami wadliwych urządzeń czy
tego, co z pewnym ociąganiem nazwiemy pechem. Jednakże wszystkich
charakteryzowało jedno: w chwili wypadku myśleli o czymś innym. No,
ale to przecież jest definicja wypadku. To coś, co wkrada się do twego
mózgu, gdy jesteś zaabsorbowany czymś innym. Jak złodziej, który cię
napada na cichej uliczce.
Kiedy doszło do podsumowania naszych badań, okazało się, że było to
zadanie jednocześnie i łatwe, i trudne. Łatwe, bo większość naszych
wniosków była oczywista. Tak, jak się czyta na tabliczce: „Nie podchodź
do urządzeń mechanicznych, gdy jesteś pod działaniem alkoholu". Nie
zdejmuj zaworu z prasy mechanicznej, nawet jeśli ci się wydaje, że bez
niego będzie lepiej funkcjonowała, nie zatrudniaj przy niej piętnastolatka
po tygodniowym przysposobieniu zawodowym. Zanim wejdziesz na
jezdnię, rozejrzyj się w lewo i w prawo, czy nikt nie nadjeżdża.
Powstały jednak problemy, nawet w związku z tym ostatnim
zagadnieniem. Pragnęliśmy, żeby badani skupili się na tym, co
przychodziło im wtedy do głowy. Jednakże to właśnie okazało się
niemożliwe, bo ludzie nie potrafią myśleć o wszystkim jednocześnie.
Jeśli obracamy się twarzą w kierunku grożącego niebezpieczeństwa, ktoś
może wykorzystać tę okazję i zaatakować nas od tyłu. Kiedy patrzysz w
lewo, ktoś od prawej ma szansę cię napaść.
Pewnie właśnie to zakomunikowałyby nam śmiertelne ofiary wypadków.
I może wcale nie chcemy się wykaraskać z tych wszystkich
skomplikowanych sytuacji. Ilekroć się zakochiwałam, nigdy mi się nie
zdarzyło, żeby obiekt moich gwałtownych uczuć okazywał się na miarę
moich potrzeb, czyli był uroczym facetem, którego przedstawili mi
przyjaciele. To niekoniecznie oznacza, że za każdym razem był
mężczyzną nie do przyjęcia, ale ogólnie rzecz biorąc, nie powinien był się
poja-
wic w moim życiu. Któregoś lata spędziłam miłe wakacje z kimś, kogo
spotkałam, bo był kolegą mojego kolegi, który przyszedł pomóc w
przeprowadzce mojej najlepszej przyjaciółce. Przyszedł w zastępstwie
kolegi, który musiał wziąć udział w meczu piłkarskim, bo któryś z
zawodników złamał nogę.
Zdaję sobie z tego wszystkiego sprawę. Ale moja wiedza wcale nie jest
użyteczna. Pomaga jedynie zrozumieć, gdy coś się już stało. A zresztą, to
też nie jest żadną regułą. No, ale się stało. Co do tego nie ma wątpliwości.
I, jak sądzę, właśnie to wywołało we mnie potrzebę spojrzenia i w drugą
stronę.
Zdarzyło się to któregoś majowego popołudnia, w czasie pięknej pogody.
Usłyszałam stukanie do drzwi gabinetu i zanim zdążyłam zareagować,
otworzyły się i spostrzegłam uśmiechniętą twarz Francisa.
- Odwołano ci konsultację - oznajmił mi.
- Wiem - odpowiedziałam.
- A więc jesteś wolna...
- No... - zaczęłam. W szpitalu Welbeck trzeba się mieć na baczności,
mówiąc, że nie ma się konkretnych zajęć, bo natychmiast coś wynajdą, i
to coś takiego, czym nie chcą się zajmować starsi stażem lekarze.
- Czy możesz za mnie przeprowadzić badanie? - zapytał szybko Francis.
- No...
Uśmiechnął się całą gębą.
- Jasne, że naprawdę mówię ci: „Zrób za mnie badanie", ale ujmuję to w
formę zdania pytającego, zgodnie z konwencjonalnymi zasadami
uprzejmości.
Jedna z niewygód pracy w środowisku terapeutów polega na tym, że
trzeba odpowiadać ludziom w typie Francisa Herscha, który, po pierwsze,
nigdy nie powie normalnie: dzień dobry, tylko doda do tego zwrotu
ironiczny cudzysłów, od razu z jakimś komentarzem, a po drugie... Ach,
szkoda wyliczać. Co do Francisa, to mogłabym dojść do „po dziesiąte" i
dalej ciągnąć.
- O co chodzi?
- Jakaś sprawa z policją. Schwytano faceta wrzeszczącego na ulicy lub
coś w tym rodzaju. Wybierałaś się już do domu?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gama101.xlx.pl